Pandemia COVID-19 zmusiła większość firm do przejścia na pracę zdalną. Pracownicy większości firm, w tym Apple, mogli pracować z domu. Ponieważ „oswoiliśmy” troszkę wirusa, a szczepionki są łatwo dostępne, świat korporacyjny naciska, aby pracownicy wrócili do biur. Niestety, co dla mnie mało zrozumiałe, decyzja ta spotyka się z dużym oporem, jeśli chodzi o samych pracowników.
Apple przyjrzy się zapisom z identyfikatorów
Apple podobno coraz częściej egzekwuje zasady dotyczące powrotu do pracy, śledząc zapisy z identyfikatorów w celu zapewnienia obecności w biurze trzy razy w tygodniu. Ci, którzy nie przychodzą trzy razy w tygodniu, otrzymują ostrzeżenia.
Choć nie jest to bezpośrednia polityka Apple, niektóre organizacje w firmie twierdzą, że nieprzestrzeganie zasad może skutkować rozwiązaniem umowy, donosi Schiffer.
Niektórzy próbują w tym upatrywać polityki cięcia kosztów. Wprawdzie Apple nie zwalnia masowo swoich pracowników jak to robi Meta czy Alphabet, jednak stosuje politykę „otwartych” stanowisk po odejściu pracownika. Oznacza to, że w momencie odejścia pracownika, nikt nie jest w jego miejsce zatrudniany, a co za tym idzie, jest to dla firmy o jedną pensję mniej.
Dla mnie osobiście jest to nieporozumienie, że pracownicy wykorzystują chwilowe warunki pracy podczas pandemii i wymagają tego również teraz, gdy można powiedzieć sytuacja się uspokoiła. Apple i tak poszedł im na rękę i pracownicy muszą przychodzić do biura tylko 3 razy w tygodniu. Niewytłumaczalne jest to, że w innych firmach dziesiątki tysięcy pracowników traci pracę, a w Apple pracownicy są w stanie strajkować, ponieważ muszą przychodzić 3 razy w tygodniu i są z tego rozliczani🤯
macpretorians
Źródło: appleinsider